Wyrwałem
się z niego przez płacz. Zaspany spojrzałem na dziecko leżące
obok. Włożyłem dziewczynce smoczek do ust, prosząc by była
cicho. Bolała mnie głowa i męczyło mnie uczucie pragnienia. Na
dodatek czułem się wypalony i pusty. Amelka usiadła i przytuliła
się do mnie mrucząc coś. Zszedłem z nią na dół, bo musiałem
zmienić jej pieluchę i nakarmić. Wziąłem różową torbę, która
nadal stała w korytarzu i poszedłem z nią do salonu. Położyłem
dziecko ma kanapie obitej czarną skórą i zajrzałem na jej
wyprawkę. Były tam dwa pampersy, chusteczki, pluszak, opakowanie z
kilkoma biszkoptami i pusta butelka po mleku. Właśnie! Mleko! Co ja
jej dam na śniadanie?!
-
Leż - powiedziałem, gdy dziecko chciało usiąść.
Kłóciła
się ze mną, gdy zmieniałem jej pieluchę. W końcu zapiąłem jej
body i poszedłem z nią do kuchni. Posadziłem ją na środku i
podszedłem do szafki z lekami, by wyjąć tabletki na ból głowy.
Wypiłem lekarstwo i przeglądając zawartość lodówki
zastanawiałem się co powinienem dać Ameli. Jedynym produktem
odpowiednim dla dziecka był jogurt naturalny. Trudno. Nic innego nie
mam. Dodałem do niego kilka truskawek i usiadłem z dzieckiem przy
stole. Chętnie jadła prowizoryczny posiłek. Będę musiał jechać
z nią na zakupy. I do mieszkania Olki po rzeczy.
Po
raz pierwszy poczułem potrzebę obecności moich rodziców.
Poświęciłem dobre relacje z moją najbliższą rodziną na rzecz
związku z Fabianem, a on mi się teraz tak odpłaca. Wypiłem mocne
Espresso i poszedłem z Amelką do sypialni. Przypiąłem ją w
nosidełku po czym poszedłem pod prysznic. Podobno łazienka jest
najlepszym miejscem na przemyślenia. Tym razem i mnie naszła chęć
na rozmyślania. Zastanawiałem się czy powinienem złożyć
kondolencje rodzicom Olki. I czy powinienem pogodzić się z moimi. W
końcu olałem wszystko i dokończyłem toaletę. Wycierając się
słyszałem krzyki mojej córeczki. Owinąłem się ręcznikiem i
poszedłem do niej. Widząc mnie roześmiała się. Chyba już wiem
dlaczego jestem gejem.
-
Daj mi jeszcze chwilę - powiedziałem kucając przed dziewczynką.
Wróciłem
do łazienki i dokończyłem ubierać się. Włosy wysuszyłem w
sypialni, bo Amela znowu poszła w krzyk. Ubrałem ją w ubranka,
które wczoraj miała na sobie i pojechałem na zakupy. Musiałem
kupić jej mleko i pieluchy. Chodząc między regałami zastanawiałem
się czego jeszcze potrzebuję. Dziewczynka bawiła się moimi
kluczykami. Muszę pojechać po jej rzeczy. I wózek. Tak, bez wózka
się nie obejdzie. Niby mogłem kupić wszystko nowe, ale nie po to
kupowałem wszystko rok temu żeby teraz kupować ponownie. Siedząc
w aucie spojrzałem na Amelkę leżącą w nosidełku na fotelu
pasażera. Posłała mi uśmiech, a ja podałem jej kukurydzianego
chrupka, by nie była głodna. Jogurt nie jest zbyt wartościowym
posiłkiem jak dla niemowlaka. Godzinę później parkowałem przed
blokiem, w którym znajdowało się mieszkanie Anki. Spojrzałem na
zapasowe klucze, które zostały mi jeszcze po wyprowadzce.
Zacisnąłem pięść i wysiadłem. Chwilę później wjeżdżałem
windą na piąte piętro. Wkładając klucz do zamka zdziwiłem się.
Nacisnąłem klamkę i drzwi otworzyły się. Boże, mam nadzieję,
że matka mojego dziecka nie była aż taką idiotką, by zostawić
otwarte mieszkanie.
Po
wejściu do środka zamarłem widząc moich niedoszłych teściów
-
Dzień dobry - powiedziałem niepewnie.
-
To wszystko twoja wina! To przez ciebie Ola zginęła!
-
Słucham? Była pijana i naćpana!
-
Przez ciebie! Powinieneś był zająć się rodziną, a nie uganiać
się za pedałami! Jesteś chory! Jak ty chcesz zajmować się
dzieckiem?! Daj nam ją. Zajmiemy się nią.
-
Niech ją pani zostawi - powiedziałem widząc, że kobieta próbuje
wyrwać mi nosidło z Amelką. - Za chwilę wychodzimy, kochanie -
pogłaskałem dziecko po twarzyczce wsuwając jej smoczek w usta, bo
zaczynała płakać.
Postawiłem
nosidełko na podłodze i otworzyłem szafę. Wziąłem torbę i
zacząłem pakować ubranka Amelki. Spieszyłem się więc wrzucałem
wszystko co nawinęło mi się pod rękę. Potem z kosza z zabawkami
wziąłem kilka grzechotek i bez słowa ruszyłem z dzieckiem w
stronę wyjścia.
-
Będziemy o nią walczyć - usłyszałem.
-
I tak nie wygracie - mruknąłem.
Zamknąłem
drzwi i zjechałem windą na dół. Musiałem pędzić do domu, bo
powinienem nakarmić Amelkę. Będąc na miejscu zrobiłem
dziewczynce kaszkę i dałem jej. Kiedy leżała w nosidełku, ja
rozpakowywałem zakupy mówiąc do niej. W tej samej chwili
usłyszałem dzwonek do drzwi. Poszedłem otworzyć i zobaczyłem
Paulę i Kingę.
-
Hej, jak sobie radzisz? - zapytała Paula.
-
Jakoś idzie - odpowiedziałem otwierając szerzej drzwi by weszły
do środka.
Usłyszałem
krzyk Amelki więc poszedłem do kuchni. Dziewczyny od razu dopadły
dziecko, które wyjąłem z fotelika.
-
Hej, księżniczko - powiedziała Kinia.
Dokończyłem
chować zakupy i zaproponowałem dziewczynom kawę i śniadanie.
-
Jadłyśmy już - powiedziała brunetka, która trzymała moje
dziecko.
-
Szczęściary - mruknąłem.
-
Ty jedz, nie krępuj się.
Szybko
zjadłem jogurt parząc kawę. Siedząc w salonie rozmawiałem z
dziewczynami, które pomogły mi zapomnieć o Fabianie. Amelka bawiła
się na podłodze mówiąc coś o siebie. Cieszyłem się, że jest
ze mną, bo zazwyczaj mogłem zabierać ją jedynie na kilka godzin.
-
A, Kinga! Mam pytanie - powiedziałem. - Jakie szanse mają rodzice
Olki, by odebrać mi Amelkę?
Dziewczyna
mojej przyjaciółki była prawnikiem więc wiedziałem, że mogę
liczyć na profesjonalną poradę.
-
Ale jak? Chyba nie łapię.
-
Dzisiaj wpadłem na nich kiedy pojechałem po ubrania dla Ameli. Byli
w mieszkaniu Olki. I usłyszałem, że jako pedał nie mam prawa
wychowywać Amelki. To prawda?
-
Co? Pieprzona homofobka nie może ci odebrać dziecka! Nie ma żadnej
podstawy!
-
A jak złoży pismo czy coś?
-
To wtedy będą nachodzić cię osoby z opieki społecznej, sprawdzać
jakie masz warunki mieszkalne i pracę. A na to chyba nie powinieneś
narzekać - puściła mi oczko.
Uśmiechnąłem
się rozglądając po moim przestronnym salonie. Paula wzięła
Amelkę, która siedziała jedząc biszkopta.
-
Oddaj nam ją - powiedziała.
-
Oszalałaś?!
-
To zrób mi taką dzidzię.
Spojrzałem
na nią zdziwiony i zszokowany. Pijana jest czy co?! Miała poważną
minę i mówiła do Amelki czy smakuje jej biszkopt.
-
Oj żartuję! Przestań! - powiedziała po chwili śmiejąc się.
Wstyd
było mi, że uwierzyłem jej. Boże, przecież ona jest lesbijką! A
ja gejem!
-
Macie już łóżeczko? Bo ona chyba chce spać.
-
Potrzebuję waszej pomocy. Paula, pojedziesz ze mną po resztę
rzeczy? A ty, Kinia, zostaniesz z małą?
-
Ja zostanę! - zaoferowała się Paula.
-
Okey, to jedźmy, bo potem znowu mogą tam być rodzice Olki.
Czterdzieści
minut później pakowałem do torby pozostałe rzeczy Amelki.
-
Pakuj to, a ja rozkręcę łóżeczko - powiedziałem do Kingi, która
skończyła opróżniać szafkę z kosmetykami dla niemowląt.
Poszedłem
do kuchni i wysunąłem szufladę z różnymi pierdołami. Wziąłem
śrubokręt i wróciłem do pokoju. Opróżniłem łóżeczko i
rozkręciłem je. Od razu zniosłem do auta i wróciłem na górę.
Wszystko było już spakowane. Wziąłem torbę i kosz z zabawkami, a
Kinga torbę, przewijak i kilka drobnych rzeczy. Na korytarzu
wpadliśmy na sąsiadkę.
-
Dzień dobry, panie Arturze! A co to? Wyprowadzka?
-
Tak jakby. Przepraszam, spieszę się.
Pożegnałem
się i wszedłem do windy. Będąc w domu, zdziwiła mnie cisza.
Zostawiłem wszystkie rzeczy w przedpokoju i poszedłem na górę
gdzie przed chwilą zniknęła Kinga. Dziewczyny leżały na łóżku,
a pomiędzy nimi leżała Amelka, która spała głębokim snem.
-
Chyba już wiem komu będę ją podrzucał - powiedziałem z
uśmiechem opierając się o futrynę.
-
Jasne! Podrzucaj kiedy chcesz.
Zeszliśmy
na dół i zabrałem się za robienie obiadu. Dziewczyny były
zachwycone, bo uwielbiały kiedy gotowałem. Po godzinie obudziła
się Amelka. Po posiłku zostaliśmy sami, bo Paula musiała zrobić
jakiś projekt, a Kinga przygotować się do rozprawy. Poszedłem z
Amelką na górę i zacząłem układać jej rzeczy w szafie. Z
czasem będę musiał zrobić jej jakiś pokój. Jednak teraz musimy
się pomieścić w mojej sypialni. I przywyknąć do siebie. Muszę
nauczyć się nowych obowiązków i zmienić swój plan dnia. A jutro
muszę pogadać o wolnym.
Wieczorem
wykąpałem dziewczynkę i położyłem ją w łóżeczku. Miałem
nadzieję, że sama uśnie, bo ja musiałem dokończyć projekt.
Jednak ona ciągle siadała i patrzyła na mnie wyciągając rączkę.
W końcu zamknąłem laptopa i odłożyłem go na bok. Wstałem i
podszedłem do łóżeczka.
-
Śpij, proszę - powiedziałem kładąc dziewczynkę.
Zaczęła
się buntować więc w końcu wziąłem ją na swoje łóżko. Nie
chciałem usypiać jej na siłę więc kończyłem robić projekt
mówiąc do Amelki co robię. Ta leżała obok wkładając stopę do
ust i mówiąc coś po swojemu. Po kilkunastu minutach zapanowała
absolutna cisza. Uśmiechnąłem się widząc leżące obok mnie
dziecko, które spało ze smoczkiem w ustach i tetrową pieluchą na
głowie. Odsłoniłem ją, bo miałem wrażenie, że zaraz się
udusi. Naniosłem ostatnie poprawki na moją pracę i zapisałem ją.
Przeniosłem Amelkę do łóżeczka i zszedłem na dół.
------
Ufff, jednak nie było jeszcze ani jednego hejta! Cud! I cieszę się, że jest tak wielu czytelników. Nie zapomnijcie skomentować! xx
Nie skomentuję, bo mam focha >.<
OdpowiedzUsuńOh, za co? :o
UsuńŚwietne! <3
OdpowiedzUsuńno no świetne ;*
OdpowiedzUsuńPisz szybciutko dalej. Bardzo fajne :)
OdpowiedzUsuńSupeeeeeer <3
OdpowiedzUsuńno świetne ;p
OdpowiedzUsuńNo dalej prosimy ;d
OdpowiedzUsuńNo to komentuję: cudowne :)))
OdpowiedzUsuń