sobota, 26 kwietnia 2014

Część 2.

Wyrwałem się z niego przez płacz. Zaspany spojrzałem na dziecko leżące obok. Włożyłem dziewczynce smoczek do ust, prosząc by była cicho. Bolała mnie głowa i męczyło mnie uczucie pragnienia. Na dodatek czułem się wypalony i pusty. Amelka usiadła i przytuliła się do mnie mrucząc coś. Zszedłem z nią na dół, bo musiałem zmienić jej pieluchę i nakarmić. Wziąłem różową torbę, która nadal stała w korytarzu i poszedłem z nią do salonu. Położyłem dziecko ma kanapie obitej czarną skórą i zajrzałem na jej wyprawkę. Były tam dwa pampersy, chusteczki, pluszak, opakowanie z kilkoma biszkoptami i pusta butelka po mleku. Właśnie! Mleko! Co ja jej dam na śniadanie?!
- Leż - powiedziałem, gdy dziecko chciało usiąść.
Kłóciła się ze mną, gdy zmieniałem jej pieluchę. W końcu zapiąłem jej body i poszedłem z nią do kuchni. Posadziłem ją na środku i podszedłem do szafki z lekami, by wyjąć tabletki na ból głowy. Wypiłem lekarstwo i przeglądając zawartość lodówki zastanawiałem się co powinienem dać Ameli. Jedynym produktem odpowiednim dla dziecka był jogurt naturalny. Trudno. Nic innego nie mam. Dodałem do niego kilka truskawek i usiadłem z dzieckiem przy stole. Chętnie jadła prowizoryczny posiłek. Będę musiał jechać z nią na zakupy. I do mieszkania Olki po rzeczy.
Po raz pierwszy poczułem potrzebę obecności moich rodziców. Poświęciłem dobre relacje z moją najbliższą rodziną na rzecz związku z Fabianem, a on mi się teraz tak odpłaca. Wypiłem mocne Espresso i poszedłem z Amelką do sypialni. Przypiąłem ją w nosidełku po czym poszedłem pod prysznic. Podobno łazienka jest najlepszym miejscem na przemyślenia. Tym razem i mnie naszła chęć na rozmyślania. Zastanawiałem się czy powinienem złożyć kondolencje rodzicom Olki. I czy powinienem pogodzić się z moimi. W końcu olałem wszystko i dokończyłem toaletę. Wycierając się słyszałem krzyki mojej córeczki. Owinąłem się ręcznikiem i poszedłem do niej. Widząc mnie roześmiała się. Chyba już wiem dlaczego jestem gejem.
- Daj mi jeszcze chwilę - powiedziałem kucając przed dziewczynką.
Wróciłem do łazienki i dokończyłem ubierać się. Włosy wysuszyłem w sypialni, bo Amela znowu poszła w krzyk. Ubrałem ją w ubranka, które wczoraj miała na sobie i pojechałem na zakupy. Musiałem kupić jej mleko i pieluchy. Chodząc między regałami zastanawiałem się czego jeszcze potrzebuję. Dziewczynka bawiła się moimi kluczykami. Muszę pojechać po jej rzeczy. I wózek. Tak, bez wózka się nie obejdzie. Niby mogłem kupić wszystko nowe, ale nie po to kupowałem wszystko rok temu żeby teraz kupować ponownie. Siedząc w aucie spojrzałem na Amelkę leżącą w nosidełku na fotelu pasażera. Posłała mi uśmiech, a ja podałem jej kukurydzianego chrupka, by nie była głodna. Jogurt nie jest zbyt wartościowym posiłkiem jak dla niemowlaka. Godzinę później parkowałem przed blokiem, w którym znajdowało się mieszkanie Anki. Spojrzałem na zapasowe klucze, które zostały mi jeszcze po wyprowadzce. Zacisnąłem pięść i wysiadłem. Chwilę później wjeżdżałem windą na piąte piętro. Wkładając klucz do zamka zdziwiłem się. Nacisnąłem klamkę i drzwi otworzyły się. Boże, mam nadzieję, że matka mojego dziecka nie była aż taką idiotką, by zostawić otwarte mieszkanie.
Po wejściu do środka zamarłem widząc moich niedoszłych teściów
- Dzień dobry - powiedziałem niepewnie.
- To wszystko twoja wina! To przez ciebie Ola zginęła!
- Słucham? Była pijana i naćpana!
- Przez ciebie! Powinieneś był zająć się rodziną, a nie uganiać się za pedałami! Jesteś chory! Jak ty chcesz zajmować się dzieckiem?! Daj nam ją. Zajmiemy się nią.
- Niech ją pani zostawi - powiedziałem widząc, że kobieta próbuje wyrwać mi nosidło z Amelką. - Za chwilę wychodzimy, kochanie - pogłaskałem dziecko po twarzyczce wsuwając jej smoczek w usta, bo zaczynała płakać.
Postawiłem nosidełko na podłodze i otworzyłem szafę. Wziąłem torbę i zacząłem pakować ubranka Amelki. Spieszyłem się więc wrzucałem wszystko co nawinęło mi się pod rękę. Potem z kosza z zabawkami wziąłem kilka grzechotek i bez słowa ruszyłem z dzieckiem w stronę wyjścia.
- Będziemy o nią walczyć - usłyszałem.
- I tak nie wygracie - mruknąłem.
Zamknąłem drzwi i zjechałem windą na dół. Musiałem pędzić do domu, bo powinienem nakarmić Amelkę. Będąc na miejscu zrobiłem dziewczynce kaszkę i dałem jej. Kiedy leżała w nosidełku, ja rozpakowywałem zakupy mówiąc do niej. W tej samej chwili usłyszałem dzwonek do drzwi. Poszedłem otworzyć i zobaczyłem Paulę i Kingę.
- Hej, jak sobie radzisz? - zapytała Paula.
- Jakoś idzie - odpowiedziałem otwierając szerzej drzwi by weszły do środka.
Usłyszałem krzyk Amelki więc poszedłem do kuchni. Dziewczyny od razu dopadły dziecko, które wyjąłem z fotelika.
- Hej, księżniczko - powiedziała Kinia.
Dokończyłem chować zakupy i zaproponowałem dziewczynom kawę i śniadanie.
- Jadłyśmy już - powiedziała brunetka, która trzymała moje dziecko.
- Szczęściary - mruknąłem.
- Ty jedz, nie krępuj się.
Szybko zjadłem jogurt parząc kawę. Siedząc w salonie rozmawiałem z dziewczynami, które pomogły mi zapomnieć o Fabianie. Amelka bawiła się na podłodze mówiąc coś o siebie. Cieszyłem się, że jest ze mną, bo zazwyczaj mogłem zabierać ją jedynie na kilka godzin.
- A, Kinga! Mam pytanie - powiedziałem. - Jakie szanse mają rodzice Olki, by odebrać mi Amelkę?
Dziewczyna mojej przyjaciółki była prawnikiem więc wiedziałem, że mogę liczyć na profesjonalną poradę.
- Ale jak? Chyba nie łapię.
- Dzisiaj wpadłem na nich kiedy pojechałem po ubrania dla Ameli. Byli w mieszkaniu Olki. I usłyszałem, że jako pedał nie mam prawa wychowywać Amelki. To prawda?
- Co? Pieprzona homofobka nie może ci odebrać dziecka! Nie ma żadnej podstawy!
- A jak złoży pismo czy coś?
- To wtedy będą nachodzić cię osoby z opieki społecznej, sprawdzać jakie masz warunki mieszkalne i pracę. A na to chyba nie powinieneś narzekać - puściła mi oczko.
Uśmiechnąłem się rozglądając po moim przestronnym salonie. Paula wzięła Amelkę, która siedziała jedząc biszkopta.
- Oddaj nam ją - powiedziała.
- Oszalałaś?!
- To zrób mi taką dzidzię.
Spojrzałem na nią zdziwiony i zszokowany. Pijana jest czy co?! Miała poważną minę i mówiła do Amelki czy smakuje jej biszkopt.
- Oj żartuję! Przestań! - powiedziała po chwili śmiejąc się.
Wstyd było mi, że uwierzyłem jej. Boże, przecież ona jest lesbijką! A ja gejem!
- Macie już łóżeczko? Bo ona chyba chce spać.
- Potrzebuję waszej pomocy. Paula, pojedziesz ze mną po resztę rzeczy? A ty, Kinia, zostaniesz z małą?
- Ja zostanę! - zaoferowała się Paula.
- Okey, to jedźmy, bo potem znowu mogą tam być rodzice Olki.
Czterdzieści minut później pakowałem do torby pozostałe rzeczy Amelki.
- Pakuj to, a ja rozkręcę łóżeczko - powiedziałem do Kingi, która skończyła opróżniać szafkę z kosmetykami dla niemowląt.
Poszedłem do kuchni i wysunąłem szufladę z różnymi pierdołami. Wziąłem śrubokręt i wróciłem do pokoju. Opróżniłem łóżeczko i rozkręciłem je. Od razu zniosłem do auta i wróciłem na górę. Wszystko było już spakowane. Wziąłem torbę i kosz z zabawkami, a Kinga torbę, przewijak i kilka drobnych rzeczy. Na korytarzu wpadliśmy na sąsiadkę.
- Dzień dobry, panie Arturze! A co to? Wyprowadzka?
- Tak jakby. Przepraszam, spieszę się.
Pożegnałem się i wszedłem do windy. Będąc w domu, zdziwiła mnie cisza. Zostawiłem wszystkie rzeczy w przedpokoju i poszedłem na górę gdzie przed chwilą zniknęła Kinga. Dziewczyny leżały na łóżku, a pomiędzy nimi leżała Amelka, która spała głębokim snem.
- Chyba już wiem komu będę ją podrzucał - powiedziałem z uśmiechem opierając się o futrynę.
- Jasne! Podrzucaj kiedy chcesz.
Zeszliśmy na dół i zabrałem się za robienie obiadu. Dziewczyny były zachwycone, bo uwielbiały kiedy gotowałem. Po godzinie obudziła się Amelka. Po posiłku zostaliśmy sami, bo Paula musiała zrobić jakiś projekt, a Kinga przygotować się do rozprawy. Poszedłem z Amelką na górę i zacząłem układać jej rzeczy w szafie. Z czasem będę musiał zrobić jej jakiś pokój. Jednak teraz musimy się pomieścić w mojej sypialni. I przywyknąć do siebie. Muszę nauczyć się nowych obowiązków i zmienić swój plan dnia. A jutro muszę pogadać o wolnym.
Wieczorem wykąpałem dziewczynkę i położyłem ją w łóżeczku. Miałem nadzieję, że sama uśnie, bo ja musiałem dokończyć projekt. Jednak ona ciągle siadała i patrzyła na mnie wyciągając rączkę. W końcu zamknąłem laptopa i odłożyłem go na bok. Wstałem i podszedłem do łóżeczka.
- Śpij, proszę - powiedziałem kładąc dziewczynkę.

Zaczęła się buntować więc w końcu wziąłem ją na swoje łóżko. Nie chciałem usypiać jej na siłę więc kończyłem robić projekt mówiąc do Amelki co robię. Ta leżała obok wkładając stopę do ust i mówiąc coś po swojemu. Po kilkunastu minutach zapanowała absolutna cisza. Uśmiechnąłem się widząc leżące obok mnie dziecko, które spało ze smoczkiem w ustach i tetrową pieluchą na głowie. Odsłoniłem ją, bo miałem wrażenie, że zaraz się udusi. Naniosłem ostatnie poprawki na moją pracę i zapisałem ją. Przeniosłem Amelkę do łóżeczka i zszedłem na dół. ------
Ufff, jednak nie było jeszcze ani jednego hejta! Cud! I cieszę się, że jest tak wielu czytelników. Nie zapomnijcie skomentować! xx

9 komentarzy: