Zrobiłem
sobie drinka z whisky i położyłem się w salonie włączając
wieżę. Pomieszczenie wypełniło się dźwiękami starej, dobrej
Nirvany. Położyłem rękę na głowie, by zasłonić oczy. Zawsze
tak robiłem, gdy chciałem pomyśleć. Jednak dłonią strąciłem
zdjęcie stojące na szafce. Wychyliłem się po nie. W kolorowej
ramce była fotografia zrobiona podczas któregoś z naszych
wspólnych wieczorów. Leżąc patrzyłem na mojego chłopaka i
czułem tęsknotę za nim. Przejechałem palcem po jego uśmiechniętej
twarzy. Chciałbym żeby tu był; żeby siedział na kanapie z moimi
nogami na swoich kolanach i lampką wina w ręce, żeby całował
mnie po szyi, opieprzał, że się nie ogoliłem i psuł fryzurę,
wplątując palce w starannie ułożone włosy.
Chwyciłem
komórkę leżącą na szklanym stole i wszedłem w ostatnio
wykonywane połączenia. Kliknąłem na imię mojego już byłego
chłopaka i przyłożyłem aparat do ucha. Już po pierwszym sygnale
usłyszałem usłyszałem głos Fabiana, który nagrany był jako
automatyczna sekretarka:
-
Hej, tu Fabian Kozłowski. Nie mogę teraz rozmawiać albo nie chcę
więc najlepiej będzie jak zadzwonisz później lub zostawisz
wiadomość. Pa.
Rozłączyłem
się, bo nie wiedziałem co mu powiedzieć. Ma rację i prawo do
bycia złym. Jednak chciałbym mu się wytłumaczyć i pomyśleć nad
jakimś rowiązaniem.
Dopiłem
alkohol znajdujący się w szklance i poszedłem do kuchni. Robiąc
kolejnego drinka zastanawiałem się co powinienem zrobić. Pojechać
jutro do niego czy poczekać aż ochłonie? A co jeśli uzna, że
jestem natrętny i całkowicie zniknie z mojego życia?
Siedząc
na kanapie znów patrzyłem na nasze zdjęcie. Mieliśmy ten weekend
spędzić razem, w miłym towarzystwie wina i gorących chwil. Jednak
jak zwykle wszystko się skomplikowało. Wstałem i podszedłem do
fortepianu. Pilotem zatrzymałem głos Kurta w akompaniamencie
zespołu i salon wypełnił się dudniącą w uszach ciszą.
Delikatnie nacisnąłem białe klawisze instrumentu i usłyszałem
przyjemną melodię. Uwielbiałem ten dźwięk. Pobudzał wyobraźnię
i był seksem dla mojego zmysłu słuchu. Moje palce z lekkością
przemieszczały się po kolejnych białych i czarnych
prostokątach. Mimowolnie grałem naszą melodię. Sam nie wiem skąd
ją znam, ale Fabian zawsze ją grał, gdy był u mnie. Miałem
ochotę pochwalić mu się co potrafię. Jednak nie mogłem. Mogłem
jedynie topić smutki w whisky i muzyce. Zamknąłem oczy i świat
przestał istnieć. Czułem jak chłopak mnie dotyka i całuje, a
moje nozdrza wypełniał zapach jego perfum od Hugo Bossa. Odruchowo
wziąłem rękę do tyłu, by złapać go za szyję i przycisnąć do
siebie. Jednak poczułem jedynie swoje ciało co przywołało mnie do
rzeczywistości. Otworzyłem oczy i rozejrzałem się po salonie.
Wyglądał dziwnie i podejrzanie - światło kilku lamp rzucało
cienie na podłogę, które wyglądały jak postacie. Zapach i dotyk
Fabiego zniknął, a na jego miejsce wróciła przykra pustka.
-
Kurwa - mruknąłem dopijając whisky z colą i lodem.
Odniosłem
szkło do kuchni i skierowałem się do łazienki. Stojąc pod
prysznicem rozmyślałem o wszystkim. Ciekawe kiedy pogrzeb. Ale czy
w ogóle wypada mi na niego iść? Tak, pójdę. Zrobię wszystkim na
złość. Zresztą, Amelka musi pożegnać mamę.
Wytarłem
się i umyłem zęby. Leżąc w sypialni korzystałem z laptopa. A
dokładniej przeglądałem profil Fabiana na najpopularniejszym wśród
nas, gejów, portalu społecznościowym. Wszedłem w komentarze i
poczułem uczucie zazdrości widząc jakiegoś młodego chłopaka,
który napisał "Mmm
ciacho! Może jakaś kawa?".
Tylko ja mogłem chodzić z nim na kawę. I do kina. A także do
restauracji, supermarketu czy księgarni. Pozostawiłem po sobie znak
pod postacią postu 'Mój
przystojniak <3"
po
czym wylogowałem się i przeniosłem na facebooka. Otworzyłem
powiadomienia i zdenerwowałem się widząc, że moja tablica
zasypana jest durnowatymi wirtualnymi zniczami i kondolencjami.
Dodałem post, że mogą spamować sobie na tablicy Olki, a nie u
mnie i ze złością usuwałem wszystkie posty. Nie dość, że
miałem zepsuty humor przez Fabiana to jeszcze to. Wszedłem jeszcze
na profil chłopaka i zauważyłem piosenkę. Chwyciłem białe
słuchawki i podłączyłem je. Poczułem ciepło przeszywające moje
ciało, gdy poznałem naszą melodię. Jednak ona nie była nasza.
Ona była Toma Odell'a i nosiła tytuł "Another love".
Wysłuchałem jej kilka razy i udostępniłem ją z podpisem, że to
nasza piosenka. Wyłączyłem komputer i odłożyłem go na bok. Nie
byłem zmęczony, ale nie chciałem przeglądać internetu, którego
każdy kąt kojarzył mi się z Fabim. Zgasiłem lampkę i obróciłem
się na bok. Wpatrywałem się w ciemność wspominając dni kiedy
obok leżał chłopak w samych bokserkach. Z łóżeczka zaczęły
wydobywać się ciche mruknięcia. Spojrzałem w tamtym kierunku i w
tej samej chwili Amelka rozpłakała się. Boże, tylko nie to.
Zapaliłem lampkę i spojrzałem w kierunku dziewczynki. Podszedłem
do niej i starałem uspokoić. Usiadła wyciągając do mnie rączki.
Podałem jej butelkę z wodą, bo może chciała pić. Jednak ona
chciała żeby ją przytulić. Wziąłem ją na ręce i delikatnie
kołysałem. Chyba jest już zbyt duża, by jeść w nocy. Jednak
kiedy znów poszła w ryk, postanowiłem nakarmić ją. Podgrzałem
mleko, które przygotowane było na rano i podałem jej. Pół
godziny później była idealna cisza. Czułem się padnięty i z
radością zamykałem oczy leżąc w łóżku.
------
Co sądzicie? Prowadzić dalej bloga?
Piękne. :) Pisz roszę dalej <3 Polecę twojego bloga
OdpowiedzUsuńPisz pisz i pisz
OdpowiedzUsuńSuper ;)
OdpowiedzUsuńTo jest... interesujące i świetne :)) pisz dalej :p
OdpowiedzUsuńŚwietne i.... chcę następne!!!!!!!!!!!!!1
OdpowiedzUsuńFajnie, fajnie, czekam na kolejną :)
OdpowiedzUsuń