czwartek, 1 maja 2014

Część 3.

Zrobiłem sobie drinka z whisky i położyłem się w salonie włączając wieżę. Pomieszczenie wypełniło się dźwiękami starej, dobrej Nirvany. Położyłem rękę na głowie, by zasłonić oczy. Zawsze tak robiłem, gdy chciałem pomyśleć. Jednak dłonią strąciłem zdjęcie stojące na szafce. Wychyliłem się po nie. W kolorowej ramce była fotografia zrobiona podczas któregoś z naszych wspólnych wieczorów. Leżąc patrzyłem na mojego chłopaka i czułem tęsknotę za nim. Przejechałem palcem po jego uśmiechniętej twarzy. Chciałbym żeby tu był; żeby siedział na kanapie z moimi nogami na swoich kolanach i lampką wina w ręce, żeby całował mnie po szyi, opieprzał, że się nie ogoliłem i psuł fryzurę, wplątując palce w starannie ułożone włosy.
Chwyciłem komórkę leżącą na szklanym stole i wszedłem w ostatnio wykonywane połączenia. Kliknąłem na imię mojego już byłego chłopaka i przyłożyłem aparat do ucha. Już po pierwszym sygnale usłyszałem usłyszałem głos Fabiana, który nagrany był jako automatyczna sekretarka:
- Hej, tu Fabian Kozłowski. Nie mogę teraz rozmawiać albo nie chcę więc najlepiej będzie jak zadzwonisz później lub zostawisz wiadomość. Pa.
Rozłączyłem się, bo nie wiedziałem co mu powiedzieć. Ma rację i prawo do bycia złym. Jednak chciałbym mu się wytłumaczyć i pomyśleć nad jakimś rowiązaniem.
Dopiłem alkohol znajdujący się w szklance i poszedłem do kuchni. Robiąc kolejnego drinka zastanawiałem się co powinienem zrobić. Pojechać jutro do niego czy poczekać aż ochłonie? A co jeśli uzna, że jestem natrętny i całkowicie zniknie z mojego życia?
Siedząc na kanapie znów patrzyłem na nasze zdjęcie. Mieliśmy ten weekend spędzić razem, w miłym towarzystwie wina i gorących chwil. Jednak jak zwykle wszystko się skomplikowało. Wstałem i podszedłem do fortepianu. Pilotem zatrzymałem głos Kurta w akompaniamencie zespołu i salon wypełnił się dudniącą w uszach ciszą. Delikatnie nacisnąłem białe klawisze instrumentu i usłyszałem przyjemną melodię. Uwielbiałem ten dźwięk. Pobudzał wyobraźnię i był seksem dla mojego zmysłu słuchu. Moje palce z lekkością przemieszczały się po kolejnych  białych i czarnych prostokątach. Mimowolnie grałem naszą melodię. Sam nie wiem skąd ją znam, ale Fabian zawsze ją grał, gdy był u mnie. Miałem ochotę pochwalić mu się co potrafię. Jednak nie mogłem. Mogłem jedynie topić smutki w whisky i muzyce. Zamknąłem oczy i świat przestał istnieć. Czułem jak chłopak mnie dotyka i całuje, a moje nozdrza wypełniał zapach jego perfum od Hugo Bossa. Odruchowo wziąłem rękę do tyłu, by złapać go za szyję i przycisnąć do siebie. Jednak poczułem jedynie swoje ciało co przywołało mnie do rzeczywistości. Otworzyłem oczy i rozejrzałem się po salonie. Wyglądał dziwnie i podejrzanie - światło kilku lamp rzucało cienie na podłogę, które wyglądały jak postacie. Zapach i dotyk Fabiego zniknął, a na jego miejsce wróciła przykra pustka.
- Kurwa - mruknąłem dopijając whisky z colą i lodem.
Odniosłem szkło do kuchni i skierowałem się do łazienki. Stojąc pod prysznicem rozmyślałem o wszystkim. Ciekawe kiedy pogrzeb. Ale czy w ogóle wypada mi na niego iść? Tak, pójdę. Zrobię wszystkim na złość. Zresztą, Amelka musi pożegnać mamę.

Wytarłem się i umyłem zęby. Leżąc w sypialni korzystałem z laptopa. A dokładniej przeglądałem profil Fabiana na najpopularniejszym wśród nas, gejów, portalu społecznościowym. Wszedłem w komentarze i poczułem uczucie zazdrości widząc jakiegoś młodego chłopaka, który napisał "Mmm ciacho! Może jakaś kawa?". Tylko ja mogłem chodzić z nim na kawę. I do kina. A także do restauracji, supermarketu czy księgarni. Pozostawiłem po sobie znak pod postacią postu 'Mój przystojniak <3" po czym wylogowałem się i przeniosłem na facebooka. Otworzyłem powiadomienia i zdenerwowałem się widząc, że moja tablica zasypana jest durnowatymi wirtualnymi zniczami i kondolencjami. Dodałem post, że mogą spamować sobie na tablicy Olki, a nie u mnie i ze złością usuwałem wszystkie posty. Nie dość, że miałem zepsuty humor przez Fabiana to jeszcze to. Wszedłem jeszcze na profil chłopaka i zauważyłem piosenkę. Chwyciłem białe słuchawki i podłączyłem je. Poczułem ciepło przeszywające moje ciało, gdy poznałem naszą melodię. Jednak ona nie była nasza. Ona była Toma Odell'a i nosiła tytuł "Another love". Wysłuchałem jej kilka razy i udostępniłem ją z podpisem, że to nasza piosenka. Wyłączyłem komputer i odłożyłem go na bok. Nie byłem zmęczony, ale nie chciałem przeglądać internetu, którego każdy kąt kojarzył mi się z Fabim. Zgasiłem lampkę i obróciłem się na bok. Wpatrywałem się w ciemność wspominając dni kiedy obok leżał chłopak w samych bokserkach. Z łóżeczka zaczęły wydobywać się ciche mruknięcia. Spojrzałem w tamtym kierunku i w tej samej chwili Amelka rozpłakała się. Boże, tylko nie to. Zapaliłem lampkę i spojrzałem w kierunku dziewczynki. Podszedłem do niej i starałem uspokoić. Usiadła wyciągając do mnie rączki. Podałem jej butelkę z wodą, bo może chciała pić. Jednak ona chciała żeby ją przytulić. Wziąłem ją na ręce i delikatnie kołysałem. Chyba jest już zbyt duża, by jeść w nocy. Jednak kiedy znów poszła w ryk, postanowiłem nakarmić ją. Podgrzałem mleko, które przygotowane było na rano i podałem jej. Pół godziny później była idealna cisza. Czułem się padnięty i z radością zamykałem oczy leżąc w łóżku.
------
Co sądzicie? Prowadzić dalej bloga?
Nowa notka na moim drugim blogu ----> LULLABY
A tu pytanka ----> ASK ME

6 komentarzy:

  1. Piękne. :) Pisz roszę dalej <3 Polecę twojego bloga

    OdpowiedzUsuń
  2. Pisz pisz i pisz

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest... interesujące i świetne :)) pisz dalej :p

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne i.... chcę następne!!!!!!!!!!!!!1

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajnie, fajnie, czekam na kolejną :)

    OdpowiedzUsuń