niedziela, 8 czerwca 2014

Część 7.



Mimo dwudziestu czterech lat czułem przerażenie zaistniałą sytuacją. Spojrzałem na moją mamę, która była zmieszana.
- Ja.. przepraszam - powiedział..
- Mamo... to Fabian. Fabian, to moja mama - przedstawiłem ich sobie nie wiedząc jak postąpić.
- Miło mi - powiedział chłopak podchodząc do niej z uśmiechem i podając rękę.
- Mi również - widziałem jak trudno przeszło jej to przez gardło.
- To ja zabieram projekt i spadam - mój chłopak spojrzał na mnie z miną typu 'ratuj'.
- Nie blefuj, Fabi. Za późno - powiedziałem.
- My idziemy, Artur. Przyjdziemy kiedy indziej.
- Oj mamo…
- Amelka jest w salonie. Do widzenia.
- Do widzenia - Fabian znów był kulturalny i uśmiechnięty.
Odprowadziłem moją rodzinę do drzwi i ostatni raz zapytałem czy naprawdę nie mogliby zostać. Chciałem, by lepiej poznali mojego chłopaka i spróbowali przekonać się do niego. Jednak moja rodzicielka odpowiedziała, że niestety ale muszą już iść. Nie zatrzymywałem jej, bo chciałem już wrócić do mojego chłopaka, z którym udało mi się pogodzić. Zamknąłem drzwi i westchnąłem. Zerknąłem do salonu gdzie siedziała Amelka rozrywając jakąś gazetę śmiejąc się przy tym. Wróciłem do gabinetu i stanąłem przed mężczyzną, któremu uśmiech nie schodził z twarzy.
- Chyba mnie nie lubi - stwierdził.
- Odezwała się do mnie pierwszy raz od kilku miesięcy więc to i tak cud. Chcesz kawę?
- Mhm.
Poszliśmy do kuchni. Na barowym krześle leżała torba Fabiana. Widząc ją przypomniała mi się jego głupia wymówka.
- Projekt? Serio? - zapytałem nalewając wody do czajnika.
- A co miałem powiedzieć kiedy drzwi otworzyła mi jakaś obca kobieta i zapytała w czym może pomóc? Miałem powiedzieć “Jestem facetem pani syna i przyszedłem się z nim pogodzić, bo zrozumiałem jak bardzo za nim tęsknię?” - uwielbiałem kiedy tak ironizował.
- A dlaczego nie? - podpuszczałem go. - I tak wszystko by się wydało, wiedziałeś o tym.
- Nie chciałem narażać miłej pani na zawał. I na dodatek mam auto w warsztacie więc jakby mnie wywaliła to musiałbym czekać kwadrans na taksówkę siedząc na chodniku.
Roześmiałem się słysząc to, bo moja wyobraźnia ukazała obraz Fabiana siedzącego na chodniku przed moim domem. Zalałem kawę i pokroiłem ciasto, przywiezione przez moją rodzicielkę. Teraz musiała nadejść najgorsza chwila po pogodzeniu się. Pierwsze spotkanie mojego chłopaka z Amelką. Nie wiedziałem jak ona na niego zareaguje, bo zazwyczaj bała się obcych. A co z Fabianem? Przecież dziewczynka nie rozumie sytuacji i nie wie, że zasadniczo to nigdy nie powinienem być z dziewczyną i nie powinno jej być na świecie.
Postawiłem kubki z kawą na stole i z przekleństwami pod nosem zacząłem zbierać kawałki kolorowego papieru. Dziecko zaczęło krzyczeć zabierając śmieci.
- Nie wolno! - powiedziałem patrząc na nią.
Rozpłakała się uderzając mnie.
- Ładnie wychowujesz dziecko, nie ma co - usłyszałem za sobą głos chłopaka. Spojrzałem na niego. Znów miał swój ironiczny uśmiech na ustach.
Wziąłem dziewczynkę na ręce i przytuliłem ją mówiąc, że nie można rwać gazet, bo potem trzeba posprzątać. Idąc w kierunku kosza na śmieci mówiłem, że ma być cichutko, bo mamy gościa i trzeba się ładnie zachowywać. Wyjąłem z lodówki jogurt i usiadłem na kanapie obok Fabiana. Amelka patrzyła na chłopaka z zainteresowaniem, wkładając łyżeczkę do ust.
- Mam coś dla niej - zdziwiłem się słysząc to.
Brunet chwycił swoją torbę i wyjął z niej interaktywnego pluszowego pieska, który uczył podstawowych słów typu “ręka”, “noga”, “oko”. Amela spojrzała na mnie po czym wyciągnęła ręce po zabawkę. Fabian nacisnął łapkę pieska i po salonie rozniósł się jego głos, nazywający daną część ciała. Dziecko roześmiało się więc chłopak nacisnął inny przycisk.
- Boże - jęknąłem, widząc radość niemowlaka, który chciał, by naciskać kolejne części pluszaka.
Musiałem wmusić w nią jogurt. Fabiemu udało się zająć ją na moment jedzenia. Miałem wrażenie, że nawet polubił moje dziecko.
- Ostatni raz. Pięknie - powiedziałem dając Amelce ostatnią łyżeczkę jogurtu.
W tej samej chwili usłyszałem dźwięk telefonu dobiegający z korytarza. Dopiero teraz zorientowałem się, że nie wyjąłem komórki z torby po powrocie do domu. Posadziłem Amelkę na łóżku i poszedłem do przedpokoju. Odebrałem połączenie od Pauli i usłyszałem pytanie co u nas nowego.
- Hmm… w sumie nic. Siedzę z Amelką i Fabianem i…
- Co?! Fabian jest u ciebie?!
- Mhm.
Usłyszałem pisk i głośne “pogodzili się! Fuck yeah!” po drugiej stronie. Roześmiałem się stwierdzając, że dziewczyna jest szalona.
- No co? Po prostu cieszę się, że znowu jesteście razem.
- Wpadniecie do nas?
- Nie, wpadniemy innym razem. Posiedźcie sobie razem, moje zakochańce.
Po chwili pożegnałem się z nią, wyrzuciłem śmieci i wróciłem do salonu. Spojrzałem na zegarek, który wskazywał czwartą i zastanawiałem się czy mógłbym położyć Amelkę, by mieć Fabiana tylko dla siebie. Jednak bałem się, że będzie potem szaleć w nocy, a to byłoby gorsze. Usiadłem na kanapie kładąc nogi na kolanach mojego chłopaka i patrzyłem na Fabiego zabawiającego moją córkę. A może już naszą córkę?  Uśmiechnąłem się do własnej myśli, ale jednak bałem się wypowiedzieć ją na głos, by Fabian się nie przestraszył niepotrzebnej odpowiedzialności.
- Z czego się śmiejesz? - zapytał chłopak patrząc na mnie.
- Cieszę się, że cię tu widzę.
Posadził Amelkę na podłodze i położył się na mnie szepcząc czy bardzo tęskniłem.
- Bardzo!    
- A byłeś grzeczny?
Przypomniała mi się rozmowa z Adamem na portalu społecznościowym. Fabian czekał na moją odpowiedź, a uśmiech z jego twarzy stopniowo schodził. Nie umiałem utrzymać z nim kontaktu wzrokowego i czułem się jak zdrajca.
- Fajny chociaż? - zapytał.
- W pisaniu nawet, nawet, ale miał trochę zbyt wysokie ego. Jesteś zły?
- A mam powód?
Pokręciłem przecząco głową na co chłopak stwierdził, że nie może się gniewać. Przez całe popołudnie obserwowałem jak Fabian poznaje się z Amelką, która chyba go polubiła. Jednak chłopak nadal zachowywał odpowiedni dystans i miałem wrażenie jakby lekko się bał. Rzucało się w oczy jak targają nim sprzeczne emocje i zastanawia się czy słusznie robi akceptując dziecko. Przez okres naszego związku zdążyłem poznać go na wylot więc wiedziałem co czuje i o czym myśli.
Wieczorem dziecko było padnięte więc prędko ją umyłem i ubrałem w piżamkę. Leżąc na łóżku karmiłem ją i rozmawiałem z chłopakiem stojącym w progu sypialni. Opowiadałem mu, że udało mi się wziąć wolne na tydzień, bo muszę załatwić jakiś żłobek. Po kwadransie przekładałem usypiające dziecko do łóżeczka i schodziłem z Fabianem na dół.
- Chyba powinienem już iść - powiedział chłopak zerkając na zegarek.
- Zostań. Tak bardzo ci się spieszy?
Spojrzał na mnie nie mówiąc nic. Pociągnąłem go za rękę do salonu. Siedzieliśmy przytuleni jedząc pizzę, którą zamówiliśmy i śmialiśmy się, rozmawiając. Wieczór mijał naprawdę przyjemnie, a mi brakowało bliskości chłopaka. Postanowiłem wyjaśnić mu wszystko dokładnie.
- Między mną a Olką nie było miłości. Na początku… nie wiem jak to nazwać. Po prostu wiedziałem, że muszę mieć dziewczynę skoro moi rówieśnicy mieli już po kilka i przechwalali się czego to oni z nimi nie robili. Ja.. czułem obowiązek. Przywiązanie… - chłopak milczał bawiąc się moimi włosami. - Nie czułem tego, co czuję teraz. Nie ciągnęło mnie do niej tak jak do ciebie. Teraz jest zupełnie inaczej. Lepiej. Seks był dla mnie rodzajem obowiązku jako faceta. Nie umiałem powiedzieć, że nie odczuwam przyjemności, że chcę zakończyć związek. Dusiłem się w nim. Bałem się przyznać przed samym sobą, że zwracam większą uwagę na chłopaków niż na dziewczyny. Już od liceum, gdy lubiłem patrzeć jak się przebierają na wf’ie czy gadają na męskie tematy przechwalając się, który ma większego. Nie lubiłem z Olką wybierać bielizny, całować się. Czułem się jak… Nienawidziłem siebie za to. Wiedziałem, że ją ranię; że niszczę nas oboje. Nie planowaliśmy Amelki. Kiedy dowiedziałem się, że Olka jest w ciąży… nie byliśmy już razem. Jednak wiedziałem, że nie mogę zostawić jej z dzieckiem. Nie chciałem z nią być więc dogadałem się z nią, że będę jej płacić i chcę być w życiu małej. Jednak nic więcej. Moi rodzice, gdy się o tym dowiedzieli, znienawidzili mnie. W moim domu przez ileś miesięcy były ciągłe kłótnie. A potem… potem poznałem ciebie. W kłótni wykrzyczałem im, że jestem gejem i nie będę na siłę z Olką. Mój ojciec powiedział słowa, których nigdy nie zapomnę. Stwierdził, że nie mogę być jego synem, bo on nie zrobiłby zboczeńca. Mieszkałem przez pewien czas u dziewczyn, bo mój dom był w budowie. Oni odezwali się do mnie po blisko sześciu miesiącach milczenia, rozumiesz?! - spojrzałem na chłopaka. Patrzył w sufit i miałem wrażenie, że jest nieobecny. - Słuchasz mnie?!
- Mhm - mruknął nawet na mnie nie patrząc.
- Chciałem żebyś to wiedział. Nie oddam Amelki, Fabian. To moje dziecko.
- Wiesz, że jeśli będziemy razem to zniszczymy jej życie?
- Nie rozumiem.
- Wyobrażasz sobie jak będzie mówić w przedszkolu albo w szkole, że jej tatuś ma partnera, a nie ma mamusi?
- Może do tego czasu coś się zmieni? Jestem pewien, że Amela nie będzie jedynym takim dzieckiem.
Nie odpowiedział nic więcej.
- Chcesz odejść? - zapytałem cicho nie patrząc na niego.
Milczał, a ja czułem jak rośnie we mnie poczucie strachu. Szepnąłem, że naprawdę go kocham i wreszcie spojrzał na mnie.
- Boję się, Artur.
- Damy radę, tak? Nie możesz mnie zostawić samego. Olki rodzice mnie nienawidzą, moja rodzica nadal nie akceptuje mnie takiego jaki jestem, zostałem sam z Amelą i jeszcze ty. Nie możesz - powtórzyłem błagalnie patrząc mu w oczy.
Spojrzał na mnie po czym zaczął całować. Wiedziałem co to oznacza i byłem naprawdę szczęśliwy. Przytuliłem się do niego mówiąc, że zasadniczo to od dzisiaj będziemy rodziną.
- Nie zapędzaj się - przywrócił mnie do porządku.
Około północy przenieśliśmy się do sypialni. Fabian był spięty i ciągle powtarzał, że głupio mu z myślą, że tu śpi Amela. Leżąc na nim myślałem o rzeczach, które muszę zrobić.
- Muszę jutro obdzwonić żłobki. I muszę rozplanować Ameli pokój. Ej, a może ty się wprowadzisz, co?
- Co? Ja? Tutaj?
- Mhm.
- Raczej nie, to nie jest dobry pomysł.
Położyłem się na nim całując go i przypierając do łóżka i zagłówka. Po chwili położyłem się przytulając chłopaka i pozwoliłem mu zasnąć, bo rano musiał wstać do pracy.  

 ------
Jeśli dla niektórych gif z pocałunkiem jest zboczony to ja nie wiem jaki jest z seksem. A gdyby to całował się chłopak z dziewczyną to okey, nie? Logika ^^
Zapraszamdo polubienia mojej stronki na facebooku i pomocy w tworzeniu opowiadań, a także w terminach dodawania opowiadania (Tak, macie na to wpływ!) -----> NEVER ENDING STORIES

Jutro kolejna notka na drugim blogu ----> LULLABY

A tutaj pytania -----> ASK ME HERE

12 komentarzy:

  1. Super. Bez dwóch zdań ;) "zboczone"? Zabawne... :p

    OdpowiedzUsuń
  2. Hehe :) Cudowne :) Czekamy na next!!! :) <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam!!!! :) <3 Bardzo fajne! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Super!!!!
    Geje? Hmmm... wracam do poprzednuch rozdziałów bo nic z tego nie rozumiem.
    Zapraszam do siebie: http://because-i-am-other.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy będzie kolejne?

    OdpowiedzUsuń
  6. Prosze, wrzuc kolejna notke :c!

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy bedzie kolejna!? ;(

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak wroc do pisania tego. To jest swietne!!!! Codziennie wchodze na ta stronke z mysla ze dodalas. Blagam Wroc do pisania !!!! <3 ! :*******

    OdpowiedzUsuń